niedziela, 29 września 2019

Jakie sekrety skrywają mózgi psychopatów?

Zło w najczystszej postaci od zawsze przeraża i zarazem fascynuje. Nic zatem dziwnego w tym, że filmy i książki o seryjnych mordercach cieszą się niesłabnącą popularnością. Powieści kryminalne nie schodzą z list bestsellerów. Znany jest serial Dexter, którego głównym bohaterem jest budzący sympatię seryjny morderca... Na temat zjawiska psychopatii powstało również wiele naukowych rozpraw. Badacze próbują odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, skąd biorą się psychopaci i czym się różnią od reszty populacji? Jeszcze bardziej zaskakujący może być fakt, że osoby o psychopatycznym rysie osobowości wcale nie muszą wkraczać na drogę przestępstwa. Świetnie sobie radzą i realizują się w ważnych społecznie profesjach.

Czy w każdy z nas ma coś z psychopaty?


Na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się z tłumu. Są przykładnymi ojcami/matkami, cieszą się nieposzlakowana opinią, często osiągają sukcesy zawodowe. Potrafią być niezwykle czarujący. Przejawiają skłonności do manipulowania innymi, jednocześnie nie odczuwają wyrzutów sumienia, a strach i empatia są im całkowicie obce. Mowa oczywiście o psychopatach. Zazwyczaj wspomina się o nich w kontekście poważnych przestępstw. Nie ulega wątpliwości, że zdecydowana większość seryjnych morderców, którzy należą do tak zwanych sprawców zorganizowanych, ma osobowość psychopatyczną. Utarło się, że tego typu groźni przestępcy są ponadprzeciętnie inteligentni, choć oczywiście nie jest to regułą. Niemal każdy popularny kryminał książka lub thriller wprowadza postać mrożącego krew w żyłach psychopatycznego mordercy. Znani badacze przekonują jednak, że nie każdy człowiek o psychopatycznym rysie osobowości wkracza na drogę przestępstwa. Można śmiało powiedzieć, że psychopaci żyją pośród nas. Psychologowie mówią o mrocznej triadzie osobowości, na którą składają się: narcyzm, makiawelizm (instrumentalne traktowanie innych ludzi, manipulowanie) i psychopatia.

Kevin Dutton w swojej książce Mądrość Psychopatów przekonuje, że poszczególne komponenty psychopatii mogą mieć u każdej osoby różne natężenie. Osoby o wysokim poziomie tej cechy są niczym tykające bomby. W sprzyjających okolicznościach mogą stać się sprawcami poważnego przestępstwa. Z kolei "umiarkowani" psychopaci są bardziej prospołeczni. Świetnie odnajdują się jako biznesmeni, politycy lub też chirurdzy. Podejmują lepsze decyzje finansowe, potrafią manipulować innymi ludźmi i nie mają wyrzutów sumienia z powodu wyeliminowania konkurencji. Z wielką łatwością pną się po dalszych szczeblach kariery. Pomagają im w tym takie cechy jak duża pewność siebie, umiejętność chłodnej oceny sytuacji oraz bezwzględność. Brak odczuwania emocji przydaje się podczas przeprowadzania skomplikowanej operacji. Jeden z najlepszych neurochirurgów w Wielkiej Brytanii jest zdania, że w jego pracy emocje do niczego się nie przydają, a wręcz mogą przeszkadzać. Podczas operacji staje się bezduszną maszyną skupioną tylko i wyłącznie na swoim zadaniu. Trudno odmówić mu racji. Powiedzmy sobie szczerze, krojenie pacjentów na stole operacyjnym to nie jest praca dla wrażliwych. Dotyczy to również strażaków, policjantów i profesjonalnych żołnierzy - w tych zawodach psychopaci mają bez wątpienia dużo łatwiej. Skłonność do podejmowania ryzyka, przebojowość i kierowanie się dewizą "po trupach do celu" to cechy psychopatyczne, które są wysoko cenione we współczesnej kulturze.

Statystycznie rzecz ujmując, niemal każdy z nas spotkał kiedyś na swej drodze osobę o cechach psychopatycznych. Psychopatia częściej występuje u mężczyzn niż u kobiet. Najnowsze badania pokazują jednak, że na dyssocjalne zaburzenia osobowości cierpi więcej kobiet, niż dotychczas przypuszczano. Po prostu u kobiet osobowość psychopatyczna objawia się nieco inaczej.

Psychopatia - cecha charakteru czy zaburzenie psychiczne?


We współczesnej psychiatrii i psychologii używa się określenia psychopatyczne lub dyssocjalne zaburzenia osobowości. Często utożsamiane jest antyspołecznym zaburzeniem osobowości. Niektórzy badacze wracają uwagę, że antyspołeczne zaburzenie osobowości ma szersze znaczenie niż zaburzenia psychopatyczne. Według ICD-10, żeby zdiagnozować osobowość dyssocjalną, muszą zostać spełnione przynajmniej trzy kryteria z następujących:

- nieliczenie się z uczuciami innych 

-nieodpowiedzialność, lekceważenie norm oraz zasad społecznych 

-niemożność utrzymania trwałych związków z innymi

-bardzo niska tolerancja frustracji i niski próg wyzwalania agresji 

-niezdolność przeżywania poczucia winy i korzystania z doświadczeń, zwłaszcza z doświadczanych kar, obwinianie innych lub popadanie w konflikty z otoczeniem.

Badania pośmiertne mózgów psychopatów nie wykazały jakiś istotnych różnic w budowie i strukturze. Nowoczesne metody neuroobrazowania mózgu należącego do żywej osoby pokazują jednak znacznie więcej. U osób, które osiągnęły wysokie wyniki na sali psychopatii, zaobserwowano znacznie zmniejszoną aktywność w płatach czołowych i skroniowych, co może wpływać na niezdolność do empatii, niską samokontrolę i zachowania aspołeczne. Ponadto też duża część więźniów skazanych za brutalne morderstwa i gwałty posiada szczególną wersję genu MAOA z krótszym promotorem kodującego enzym rozkładający serotoninę. Nie bez powodu wariant ten został okrzyknięty mianem „genu wojownika”, gdyż w większości przypadków może odpowiadać za zwiększoną agresję i zaburzenia psychiczne.

Termin dyssocjalne zaburzenie osobowości wskazuje na fakt, że psychopatia jest czymś nienormalnym, co należy leczyć. Czy zatem możemy obwiniać psychopatę za jego czyny? Czy kryminaliści, którzy w większości przypadków przejawiają dyssocjalne zaburzenia osobowości powinni być skazywani na długoletnie więzienie, czy raczej umieszczani w specjalnych zakładach psychiatrycznych, jak ma to miejsce w przypadku osób chorych psychicznie? Trzeba jednak podkreślić, że psychopatia nie spełnia znamion niepoczytalności, gdyż takie osoby są w stanie odróżnić dobro od zła, rozpoznają normy społeczne i potrafią kontrolować swoje agresywne reakcje.

Jak wygląda życie uczuciowe psychopaty?


Jeszcze do niedawna panowało powszechne przekonanie, że życie uczuciowe psychopaty jest puste niczym ciemna studnia bez dna... choć nawet studnia nigdy nie pozostaje całkowicie pusta. Psychopatom obce są uczucia strachu, miłości czy też empatii. Czy aby na pewno? W końcu wiele osób o psychopatycznych skłonnościach posiada rodziny, wchodzi w różnego rodzaju związki interpersonalne i potrafi nawet troszczyć się o innych. Najnowsze badania sugerują, że psychopaci jak najbardziej posiadają zdolność do rozpoznawania emocji u innych ludzi. Mało tego, są w tym znacznie lepsi od reszty społeczeństwa! Pod względem czysto poznawczym człowiek o psychopatycznym rysie osobowości w sferze emocji i uczuć radzi sobie bardzo dobrze, problem leży raczej w braku połączenia pomiędzy wiedzą o uczuciach a ich doświadczaniem.

A jak psychopaci radzą sobie z rozwiązywaniem dylematów moralnych?

Joshua Greene, psycholog, neurobiolog i filozof z Harvard University postanowił znaleźć odpowiedź na to pytanie. Osoby badanie miały do rozwiązania problem etyczny o następującej treści:

Po torach pędzi wagonik kolejki - prosto na pięciu ludzi przywiązanych do szyn. Na szczęście możesz ich uratować. Jeśli tylko naciśniesz guzik, przestawisz zwrotnicę i skierujesz wagonik na inny tor. Ale ma to swoją cenę. Na nowej drodze do szyn przywiązana jest jedna osoba, którą wagonik niewątpliwie zabije. A zatem czy powinieneś nacisnąć guzik? (źródło: Dutton Kevin. Mądrość Psychopatów. 2012)

Zarówno psychopaci, jak i zwykłe osoby nie mają większych problemów z rozwiązaniem tego dylematu. Wybierają mniejsze zło, a więc decydują się na zabicie jednej osoby zamiast pięciu. W przypadku drugiej części historii wybór nie jest już tak oczywisty:

Tak jak poprzednio wagonik mknie po torach w kierunku pięciu osób. Ale tym razem ty jesteś na kładce nad torami. A obok ciebie stoi obcy ci grubas. Jedyny sposób, by ocalić tę piątkę, to zepchnąć go na tory. Wprawdzie on nie przeżyje, ale jego potężne ciało zablokuje drogę i pięć osób zostanie ocalonych. Czy powinieneś go pchnąć? (źródło: Dutton Kevin. Mądrość Psychopatów. 2012)

W tym przypadku mamy już do czynienia z tak zwanym osobowym dylematem moralnym. Wypychając grubasa na tory, bezpośrednio przyczyniamy się do jego śmierci. Nic zatem dziwnego w tym, że większość osób miałoby opory przed podjęciem takiej decyzji, nawet jeśli można w ten sposób uratować pięć innych istnień. Psychopaci z kolei nie mają takich dylematów. Od razu wskazują, że dla dobra ogółu trzeba zepchnąć grubasa. W swoich decyzjach przede wszytkim kierują się chłodną kalkulacją i zdroworozsądkowym podejściem. Greene wyjaśnia, że powyższe sytuacje aktywują różne obszary naszego mózgu. Wariant pierwszy związany z bezosobowym dylematem moralnym dotyka kory przedczołowej i tylnej kory ciemieniowej. Obszary te są związane ze zdroworozsądkowym i racjonalnym myśleniem. Wariant drugi związany z osobowym dylematem moralnym dotyka emocji, a zatem uruchamia ciało migdałowate. W przypadku psychopatów doświadczanie emocji jest upośledzone, a zatem nie mają oni powodów, żeby przejmować się losem grubasa. Ludzie z zaburzeniami dyssocjalnymi wykazują istotne zmiany w obszarach mózgu odpowiedzialnych za przetwarzanie emocji (czyli w obrębie ciała migdałowatego, kory oczodołowo-czołowej oraz kory czuciowo-somatycznej). 

Myli się jednak ten, kto twierdzi, że psychopata wyprany jest ze wszelkich uczuć. Te osoby również potrafią odczuwać zadowolenie, zdenerwowanie czy też radość. Potrzebują jednak mocniejszych bodźców. Z tego też powodu często podejmują ryzykowne działania, korzystają z używek i uprawiają sporty ekstremalne. W skrajnym przypadku jednostka psychopatyczna dopuszcza się morderstwa. Samo planowanie zbrodni dostarcza olbrzymiej dawki emocji. Psychopata lubi życie na krawędzi, bez tego czuje się martwy w środku. Jest to powiązane najprawdopodobniej z dysfunkcją w dopaminowym układzie nagrody. Wykazano, ze mózg psychopaty w wyniku działania określonego bodźca uwalnia cztery razy więcej dopaminy. Warto również wspomnieć, że w przypadku ludzi cierpiących na dyssocjalne zaburzenia osobowości chęć zdobycia nagrody przeważa nad obawami z powodu możliwych konsekwencji. Kiedy psychopata skupia się na wybranym celu, nie jest zdolny skierować swojej uwagi na nic innego. Trudno się zatem dziwić, że duża część kryminalistów notorycznie popełnia kolejne przestępstwa pomimo nieuchronności kary.

Skąd się biorą jednostki psychopatyczne?


Odwieczny dylemat natura versus wychowanie ma również miejsce w przypadku psychopatów. Czy za powstanie tego typu zaburzeń odpowiadają czynniki biologiczne, czy raczej winne są uwarunkowania społeczne, psychologiczne? Podobnie jak w przypadku większości zaburzeń i chorób psychicznych sprawa jest dużo bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać. Źródło zaburzeń dyssocjalnych leży zarówno po stronie czynników biologicznych, jak i psychologicznych. Badania wyjątkowo niebezpiecznych i agresywnych kryminalistów pokazują, że duża część z nich w przeszłości doznała traumy psychicznej w postaci przemocy w rodzinie lub wykorzystania seksualnego. Powszechnie wiadomo, że zaburzenia więzi pomiędzy dzieckiem a opiekunami na wczesnym etapie rozwoju, jak również traumy psychiczne mogą prowadzić do zmian w budowie i w funkcjonowaniu mózgu. Do rozwoju antyspołecznych zaburzeń zachowania u dziecka przyczyniają się także słabe umiejętności wychowawcze rodziców - brak należytego nadzoru, zbyt surowa i niespójna dyscyplina. Nie bez znaczenia jest także uczenie się różnych zachowań poprzez modelowanie (naśladowanie) osób znaczących, głównie rodziców.

W przypadku rozwoju osobowości dyssocjalnej dużą rolę odgrywają bez wątpienia czynniki genetyczne (wspomniany wcześniej "gen wojownika" warunkujący agresywne zachowania). W niektórych przypadkach do nieprawidłowości w przetwarzaniu emocji i kontroli impulsów dochodzi w wyniku poważnych urazów o mikrourazów głowy. Z całą pewnością można stwierdzić, że psychopatia jest uwarunkowana wieloma różnymi czynnikami (biologicznymi, psychologicznymi i społecznymi), które wchodzą ze sobą w określone interakcje.

Trudno jednoznacznie określić, dlaczego niektóre osoby o psychopatycznych skłonnościach zostają seryjnymi mordercami i gwałcicielami, a inne z powodzeniem funkcjonują w społeczeństwie. Film Musimy porozmawiać o Kevinie, który został oparty na głośnej powieści amerykańskiej pisarki, pokazuje, że nawet osoba pochodząca normalnej, kochającej rodziny może stać się seryjnym mordercą. Jak zatem widać, złożoność ludzkiej psychiki i zachowań często przekracza możliwości najznakomitszych badaczy i specjalistów. Tak naprawdę umysł każdego człowieka skrywa własne tajemnice.

sobota, 28 października 2017

Czym jest autyzm

Na pewno wiele z Was miało okazję spotkać na swej drodze dziecko, którego zachowanie odbiega od normy - zaczyna krzyczeć bez wyraźnego powodu, kiwa się w miejscu, rzuca przedmiotami, a przy tym sprawia wrażenie oderwanego od rzeczywistości. Z wyglądu niczym nie różni się od swoich rówieśników. Postronny obserwator uzna zapewne, że dziecko jest niegrzeczne, źle wychowane, nadpobudliwe itp. W takich sytuacjach zazwyczaj negatywnie ocenia się rodziców/opiekunów. Tymczasem za dziwnymi zachowaniami może stać poważne zaburzenie, którego przyczyny wciąż pozostają nie do końca  niewyjaśnione.      
Autyzm , jedno z najbardziej złożonych i powszechnych zaburzeń rozwojowych, przez lata stanowił nie lada zagadkę dla badaczy. Niecały procent populacji ludzi  w Europie jest dotkniętych autyzmem, co stanowi około 5 milionów osób. Z kolei w Stanach Zjednoczonych jedno na 166 dzieci cierpi na ten rodzaj niepełnosprawności. Znacznie częściej chorują chłopcy, statystycznie na czterech chłopców przypada jedna dziewczynka.

Pierwsze symptomy mają miejsce przed ukończeniem trzeciego roku życia. Bywa jednak, że rozpoznanie stawia się dopiero u nastolatków lub nawet u osób dorosłych. Ponieważ zaburzenie ma bardzo zróżnicowany charakter i głębokość, większość specjalistów woli posługiwać się szerszym pojęciem, jakim jest spektrum zaburzeń autystycznych.
Ustalono, że za zaburzenia w relacjach społecznych u osób z autyzmem odpowiada specyficzny deficyt w zakresie zdolności rozpoznawania intencji i uczuć innych ludzi, zwanej fachowo teorią umysłu lub inaczej mentalizowaniem.
Już nawet sześciomiesięczne dzieci posiadają ograniczoną wiedzę na temat stanu umysłu innych osób. Mentalizowanie pozwala nam przewidzieć czyjeś zachowanie, reagować adekwatnie do sytuacji, umożliwia także szybkie przyswajanie wiedzy, rozumienie metafor. Dysfunkcje w tym zakresie poważnie wpływają na brak empatii, niezdolność do zabawy w udawanie oraz zaburzenia w komunikacji.
Simon Baron-Cohen przeprowadził pomysłowe badanie, które dobrze obrazuje sposób, w jaki dzieci z autyzmem funkcjonują w relacjach społecznych. Posługując się dwiema lalkami, Sally i Anne, odgrywał w obecności dzieci scenkę, w której Sally miała koszyk, zaś Anne — pudełko. Sally włożyła do swojego koszyka szklaną kulkę, po czym wyszła z pokoju. Anne przełożyła kulkę z koszyka do swojego pudełka. Wróciła Sally i chciała bawić się kulką. W tym momencie eksperymentator zadawał dziecku pytanie:“gdzie Sally będzie szukała swojej kulki?”. Rzecz jasna tam gdzie ją zostawiła czyli w koszyku, nie mogła przecież wiedzieć, że pod jej nieobecność została przełożona w inne miejsce . Zdecydowana większość zdrowych dzieci a nawet upośledzonych intelektualnie udzieliła poprawnej odpowiedzi. Z kolei prawie wszystkie dzieci z autyzmem odpowiedziały błędnie — wskazały pudełko . Nie potrafiły spojrzeć na sytuację z punktu widzenia Sally. Co ciekawe, bez większego trudu rozwiązywały trudne zadania logiczne. Podobne badania , w których rolę lalek odgrywali ludzie, dawały takie same rezultaty.

Można wysnuć wniosek, że mózg jest wyposażony we wrodzony mechanizm do przetwarzania informacji na temat rozpoznawania stanów umysłowych innych ludzi. U osób z autyzmem prawdopodobnie nie funkcjonują właściwie struktury w mózgu odpowiedzialne za zdolność metalizowania, do których zalicza się między innymi neurony lustrzane, środkową korę przedczołową, tylną część bruzdy skroniowej górnej oraz przedni zakręt płata skroniowego.
Więcej na https://medium.com

poniedziałek, 16 października 2017

Mózg emocjonalny

Nikt chyba nie zaprzeczy, że emocje są nieodłącznym aspektem naszego życia. Towarzyszą nam na każdym kroku, wpływają na codzienne decyzje, postawy, a nawet na funkcje poznawcze. Są czymś oczywistym, tak samo jak fakt, że oddychamy. Mało kto zdaje sobie sprawę, że emocje, wykształcone w toku ewolucji, pełnią ważną funkcję adaptacyjną, bez której nie bylibyśmy w stanie przetrwać. Stanowią reakcję na wydarzenia zachodzące w otoczeniu - pozwalają unikać zagrożeń i dokonywać wyborów, które w danej sytuacji będą najkorzystniejsze.
Przez długi czas pomijano ich znaczenie na rzecz funkcji poznawczych.  Obecnie cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony naukowców.  Co wiemy już o emocjach, a  co wciąż pozostaje dla nas zagadką?

Na początek małe sprostowanie. W potocznym znaczeniu emocje i uczucia traktuje się jako jedno i to samo. W rzeczywistości uczucia są zjawiskiem dużo bardziej złożonym i trwałym. Stanowią interpretację wielu emocji, doświadczeń i wzorców kulturowych, na tej podstawie określają nasz stosunek do zdarzeń, ludzi, otoczenia. Trochę jak z kolorami – emocje są jak barwy podstawowe (czerwony, niebieski, żółty) , a uczucia to ich pochodne - zmieszane z kilku kolorów.  Znanym i pożądanym uczuciem jest oczywiście miłość, która zdaniem poetów niejedno ma imię. Kochając przeżywamy całą gamę emocji- radość, zachwyt, dumę, ekscytację, pożądanie ale też złość, smutek, tęsknotę. To jak kochamy zależy oczywiście od cech indywidualnych, osobistych doświadczeń i uwarunkowań społecznych. Bardzo silne uczucia powstające najczęściej pod wpływem nagłych bodźców zewnętrznych, określane są mianem afektów, które posiadają wyraźny komponent fizjologiczny i ograniczają racjonalność działania.





Emocje cechują się określonym znakiem i nasileniem.
Te negatywne (strach, złość, smutek, wstręt i in.) mają za zadanie sprowokować jednostkę do przerwania aktywności, która stała się przyczyną dyskomfortu, bądź przerwania kontaktu z jego źródłem. Pozytywne natomiast (radość, ciekawość, ulga in.)  wzbudzają tendencję do podtrzymywania danej aktywności.  Co istotne, negatywne emocje mogą trwać przez pewien okres czasu, nawet gdy ustanie ich przyczyna.  Znanym przykładem tego zjawiska są wszelkie urazy psychiczne powstałe w wyniku traumatycznych wydarzeń. Emocje dodatnie z biegiem czasu mają tendencję do stopniowego zanikania. Mówi się, ze nie zwracamy uwagi na pozytywne  aspekty życia, stale goniąc za czymś, czego nam brak albo narzekając na wszelkie niedogodności. Tak działa nasza psychika, jednak przy odpowiedniej wiedzy można w sposób świadomy wpływać na własne stany emocjonalne.




Słowo emotions pochodzi z jęz. łacińskiego, co dosłownie oznacza „w ruchu”, sugerując, że emocje moją charakter dynamiczny i wiążą się z określonym działaniem. Wyobraźmy sobie czyjeś zachowanie w stanie silnej złości. Niech to będzie kierowca samochodu, wyjeżdżający z parkingu, któremu inny kierowca bezprawnie  zajechał drogę, w wyniku czego doszło do stłuczki. Załóżmy, że nasz poszkodowany ma za sobą ciężki dzień w pracy, jest zmęczony, w dodatku śpieszył się na ważne spotkanie. W trudnych sytuacjach zwykł reagować impulsywnie. Możemy zatem śmiało oczekiwać, że zaistniała sytuacja wywoła w mężczyźnie złość i frustrację. W pierwszej chwili zapewne poczuje przyspieszone bicie serca, napięcie mięśni,  zwiększy się potliwość ciała. Wyjdzie z samochodu, zobaczyć co się stało. Widok sprawcy całego zajścia tylko podsyci w nim gniew. Zacznie żywo gestykulować, zaciskać pięści, podnosić głos (Uwaga! Mogą pojawić się słowa niecenzuralne!). Co ciekawe, ktoś pod wpływem euforii na pierwszy rzut oka zachowuje się dosyć podobnie - jest wyraźnie pobudzony, podskakuje, żywo gestykuluje, a jego serce bije znacznie szybciej - z tą zasadniczą różnicą, że wykazuje przyjazne nastawienie do świata. Powyższe przykłady pokazują, że w powstawaniu emocji bierze udział specyficzne doświadczenie o charakterze somatycznym, które wiąże się z tendencją do podejmowania określonego działania. Zwykle też doznaniom emocjonalnym towarzyszą określone myśli na temat danej sytuacji. Z zewnątrz wyrażane są ekspresją twarzy i postawą ciała.




Izard, znany amerykański psycholog  wyróżnia w sumie cztery  komponenty biorące udział w powstawaniu emocji :

- system neuronalny- jest konieczną  i zarazem wystarczająca przyczyną wzbudzania emocji. Substancje chemiczne obecne w organizmie mogą wpływać na przezywane przez człowieka stany emocjonalne.  
W organizmie naszego kierowcy w wyniku zdarzenia, powstał piorunujący koktajl chemiczny złożony z neuroprzekaźników i hormonów tj. noradrenalina, zwiększająca pobudzenie i ciśnienie krwi, kortyzol (znany jako hormon stresu) – m.in. powoduje zwiększenie poziomu glukozy we krwi, w dłuższej perspektywie osłabia odporność.

-system sensomotoryczny- dotyczy informacji płynących z mózgu do mięśni i gruczołów.I tutaj mała ciekawostka. Wydawałoby się, że  napięcie mięśni, sylwetka, mimika wydają się jedynie skutkiem przezywanych emocji, jednak w niektórych przypadkach mogą również je generować. Badania wykazały, że przyjęcie określonej postawy ciała aktywizuje daną emocję – np. skulona i przygarbiona sylwetka nasilała przeżywanie odczucia smutku. Uśmiech na twarzy  zwiększa poziom serotoniny (powszechnie znanej jako hormon szczęścia). Z kolei w eksperymentach, psychologa społecznego Roberta Zajonca wielokrotne wypowiedzenie  niemieckiej samogłoski u  wywoływało u badanych emocje negatywne. Drodzy germaniści, dbajcie zatem o swoje dobre samopoczucie!




-system motywacyjny (afektywny) – obejmuje popędy tj. pragnienie, głód, popęd seksualny, które wpływają w sposób istotny na reakcje emocjonalne. Wiadomo , że uczucie  bólu wywołuje niezadowolenie i złość, podobnie gdy jesteśmy niewyspani, głodni. Nie bez znaczenia pozostają smaki – smak gorzki już u niemowląt powoduje obrzydzenie , a słodki wręcz przeciwnie. Podobnie działają również określone zapachy.




-system poznawczy-  procesy poznawcze (osądy, przekonania i wspomnienia) odgrywają ogromną rolę w generowaniu emocji, ale wcale nie najważniejszą. Według założeń terapii poznawczej realistyczna ocena i zmiana nieprzystosowawczych myśli prowadzi do poprawy samopoczucia psychicznego. Jednocześnie poznawcze mechanizmy wzbudzania emocji zależą od procesów emocjonalnych. Nasza percepcja, pamięć są nieustannie ukierunkowane i zniekształcane przez emocje  aktywowane przez system neuronalny, sensomotoryczny i motywacyjny. Popędy i motywacje mogą ułatwiać generowanie emocji przez system poznawczy, ale i wchodzić z nimi w konflikt. 

W powszechnym rozumieniu emocje powstają w wyniku uświadomienia sobie jakiegoś znaczącego bodźca, który wywoła określone reakcje somatyczne, następnie reakcję behawioralną. Teoria Jamesa-Langego burzy nieco ten porządek. Zgodnie z jej założeniami pobudzenie autonomiczne organizmu zawsze występuje przed świadomym doznaniem emocji. Widać to najwyraźniej na przykładzie osób cierpiących na zespół lęku napadowego, który charakteryzuje się występowaniem stanów skrajnie silnego pobudzenia układu współczulnego. Pacjenci z tym zaburzeniem najczęściej nie uświadamiają sobie psychicznego podłoża swoich objawów, są raczej przekonani, że mają zawał, udar itp. Myśli o ciężkiej, śmiertelnej chorobie tylko potęgują lęk, który jeszcze bardziej wzmacnia fizyczne objawy paniki. Błędne koło się zamyka.




Zdarza się , że ten sam wzorzec pobudzenia autonomicznego wywoła skrajnie różne emocje w zależności od interpretacji zdarzenia. Co więcej, jeżeli z jakiegoś powodu mózg nie zauważy reakcji organizmu, wówczas nie powstanie żadna emocja. Wiele badań potwierdza powyższą tezę. Czy rzeczywiście osoby, u których nie występuje pobudzenie autonomiczne, nie odczuwają żadnych emocji? Otóż nie do końca. Pacjenci z hipotonią ortostatyczną cierpią na zaburzenia funkcji układu autonomicznego. Nie wykazują żadnych zmian w częstości bicia serca, ciśnieniu krwi oraz potliwości w sytuacji stresowej czy podczas wysiłku fizycznego. Wbrew założeniom teorii Jamesa-Langego osoby z tą przypadłością odczuwają emocje, są one jednak znacznie mniej intensywne i  bardziej wiążą się z aspektem poznawczym ( „wiem, że w tej sytuacji powinienem być przygnębiony, więc czuję smutek”) . Wątpliwości jest znacznie  więcej.  Wiadomo, że w przypadku silnych, skrajnych emocji mamy do czynienia ze  znaczny pobudzeniem układu autonomicznego.  Jednakże różnice fizjologiczne pomiędzy stanami umiarkowanego strachu czy umiarkowanej radości są  raczej niewielkie i trudno, by służyły odróżnianiu jednej emocji od drugiej. Procesy wzbudzania i rozpoznawania emocji okazują się więc dużo bardziej złożone, wychodzą daleko poza zasięg jednej teorii.



Emocje są nierozłącznie związane z układem limbicznym obejmującym takie struktury jak kora nowa,  zakrętu obręczy, wzgórze, podwzgórze, hipokamp i ciało migdałowate. Ciało migdałowate, hipokamp, przegroda, sklepienie oraz opuszka węchowa tworzą tzw. obwód Papeza. Jest to rodzaj zamkniętej pętli obiegu informacji, niezbędnej zaistnienia i prawidłowego wyrażania emocji.   



Ciało migdałowate pełni tutaj szczególną rolę. Jest zbiorem jąder podkorowych w przedniej części płatów skroniowych. W przypadku małp uszkodzenie lub usunięcie tej części powodowało zanik ważnych reakcji reakcji emocjonalnych (lęku i agresji), towarzyszył temu wzrost aktywności seksualnej oraz zmiany preferencji żywieniowych.  U ludzi zaobserwowano podobne zjawisko. Ciało migdałowate posiada liczne połączenia z innymi strukturami mózgowia (m.in. ze śródmózgowiem, pniem mózgu, wzgórzem, podwzgórzem i korą nową), dzięki czemu może natychmiast uruchomić reakcje autonomiczne i hormonalne. Drogi nerwowe prowadzące przez wzgórze, z pominięciem kory nowej, pozwalają w obliczu niebezpieczeństwa na podjęcie szybkiej decyzji, która najczęściej sprowadza się do dwóch komend – walcz albo uciekaj. Reakcja na daną sytuację może okazać się nie do końca adekwatna, bywa nawet, że bodziec zostanie błędne rozpoznany jako zagrażający. Wszyscy chyba kojarzymy sytuacje z filmów bądź z wiadomości, kiedy ktoś działając pod wpływem chwili zaatakuje inną osobę, biorąc ją w pierwszej chwili za napastnika, co nierzadko kończy się tragicznie. Z kolei, gdy informacja o bodźcu dochodzi najpierw do kory mózgowej (co trwa oczywiście o wiele dłużej), następuje bardziej złożona analiza, która pozwala na dokładniejszą weryfikację i ewentualne powstrzymanie reakcji.
Bardzo ważne informacje dla podjęcia decyzji o wyborze odpowiedniej strategii behawioralnej pochodzą z hipokampa, który odgrywa podstawową rolę w utrwalaniu  wspomnień związanych z określonym kontekstem. Przechowywane informacje hipokamp koduje za pomocą języka, ciało migdałowate natomiast za pomocą strzępów pojedynczych wrażeń zmysłowych. Duże znaczenie ma fakt, że hipokamp uaktywnia się znacznie później - około 2-3 roku życia, a więc wtedy, gdy dziecko opanowuje podstawy mowy . Do tego czasu emocje pozostają we władaniu ciała migdałowatego, dlatego też charakteryzują się dużą chwiejnością i brakiem kontroli. 




Układ przegrodowo-hipokampalny odpowiada za sygnały lęku . W sytuacjach trudnych  hamuje zachowania motoryczne, reguluje aktywność układu autonomicznego, pobudza korę mózgu i pozwala skupić się na zadaniu. Autonarracja jest jedną z technik psychoterapii polegającą na snuciu opowieści o swoich przeżyciach, porządkowaniu i nadawaniu im nowego znaczenia.  W ten sposób prawdopodobnie zwiększa się aktywność hipokampa, który wygasza negatywne emocje związane z nadaktywnością ciała migdałowatego.
Kora mózgowa  również bierze czynny udział w kontroli ciała migdałowatego.  Osoby z uszkodzeniem obrębie kory przedczołowej przejawiają poważne trudności w odczuwaniu emocji. Nie radzą sobie z codziennymi problemami, często podejmują niewłaściwe decyzje. Wprawdzie na poziomie intelektualnym potrafią przewidzieć skutki rozmaitych działań,   praktyce jednak nie wiedzą, jak powinni się zachować, czy będą czuli się dobrze, czy źle w danej sytuacji. 



Neurobiologia daje nowe spojrzenie na życie emocjonalne. Radość, smutek, ciekawość, strach, lęk – wszystkie emocje spełniają określoną rolę. Nie powinniśmy ich zwalczać ani tłumić. Każda z nich niesie dla nas cenną informację odnośnie potrzeb, pragnień. Świadomość  własnych reakcji pomoże w pokonywaniu trudności, pozwoli tworzyć wartościowe związki i w pełni realizować siebie.  

Literatura:

1. Górska T. , Grabowska A., Zagrodzka J. Mózg a zachowanie. Wyd. PWN, 1997 r, Warszawa.
2. Martin N. Neuropsychologia. Wyd. PZWL, 2001, Warszawa. 
3. Doliński D. Mechanizmy wzbudzania emocji. W Jan Strelau, Psychologia - podręcznik akademicki. S 319-349. Wydawnictwo Psychologiczne, 2004, Gdańsk. 
4. Kalat J.W. Biologiczne podstawy psychologii. Wyd. PWN, 2006, Warszawa.  
5. Goleman D. Inteligencja emocjonalna w praktyce. Wyd. Media Rodzina, 1999.

czwartek, 17 listopada 2016

Psychoterapia widziana oczami neuronauki

Photo credit: raccooncity via Foter.com / CC BY-NC
Psychoterapia, potocznie rozumiana jako pomaganie słowem, leczenie chorej duszy, powierzanie trosk drugiej osobie, przez lata była niedoceniana i pomijana  na rzecz podejścia medycznego.  Z biegiem czasu uznano ją za skuteczną metodę leczenia problemów psychicznych (i nie tylko). Istnieje wiele metod psychoterapii i ich odmian, jednak do głównych nurtów zalicza się podejście psychoanalityczne, psychodynamiczne, poznawczo-behawioralne, humanistyczno-egzystencjalne, Gestalt oraz systemowe (często utożsamiane z terapią rodzin). Każda z tych szkół prezentuje własną koncepcję ludzkiej natury, proponuje pewną teorię na temat przyczyn zaburzeń, celów leczenia, metod terapii oraz zbiór praktycznych "przepisów" postępowania w konkretnych sytuacjach. 

Neuronauka przydaje się w psychoterapii


Warto wspomnieć, ze nie wszystkie metody są jednakowo skuteczne w stosunku do każdego człowieka i typu problemu z jakim się zgłasza. Efekty psychoterapii zależą również w znacznej mierze od wielu czynników niespecyficznych, w tym od właściwości psychoterapeuty i pacjenta oraz jakości nawiązanej pomiędzy nimi relacji. Pozostaje otwarte pytanie, co tak naprawdę pomaga pacjentowi - zastosowanie konkretnej techniki terapeutycznej, czy też pozytywny związek z drugim człowiekiem, dający  poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkowej akceptacji. A może jedno i drugie? 


Photo credit: basvasilich via Foter.com / CC BY-NC

Nie brakuje przeciwników psychoterapii uważających ją za metodę nieskuteczną, naukę kultu cargo, a psychoterapeutów za kapłanów czczących wyimaginowane bóstwo. Zainteresowanych odsyłam do artykułów Tomasza Witkowskiego 1# , 2# . 
Ze wszystkich szkół najlepiej zweryfikowane empirycznie, czyli za pomocą analiz statystycznych bądź eksperymentów, zostało podejście poznawczo-behawioralne, w odróżnieniu od krytykowanej psychoanalizy, której założenia nie mają należytego poparcia w dowodach naukowych. Moim zdaniem niekoniecznie wynika to z faktu, że psychoanaliza, bazująca na procesach nieświadomych, jest gorsza od podejścia poznawczo-behawioralnego, które opiera się na procesach świadomych. O wiele łatwiej bowiem badać empirycznie świadome procesy poznawcze i widoczne gołym okiem reakcje niż nieświadomość. Z kolei krytycy terapii poznawczo-behawioralnej twierdzą, że owszem, w wielu przypadkach szybko usuwa objawy zaburzeń, lecz pozostawia ich przyczyny, które z czasem powodują powrót objawów w tej czy innej postaci. 


Photo credit: Foter.com / CC0
Psychoanalitycy oraz psychoterapeuci psychodynamiczni w celu udoskonalania swoich koncepcji głównie posługują się metodą kliniczną, która polega na analizowaniu historii poszczególnych przypadków pod kątem rozwoju zaburzeń, reakcji na zastosowanie leczenie itp. Zygmunt Freud  swoją teorię opracował właśnie na podstawie obserwacji pacjentów. Zarzuca mu się subiektywność, a także bazowanie na niewielkiej grupie badawczej. Za ciekawostkę można uznać fakt, że nie nagrywał sesji terapeutycznych i wszystko notował z pamięci. Oczywiście założenia Freuda były zbiegiem lat modyfikowane, najpierw przez jego uczniów, a następnie przez innych psychoanalityków. Obecnie należy traktować je jako zamierzchłą historię, podobnie jak teorie prekursorów innych szkół. 
Naukowa weryfikacja metod terapeutycznych nie jest łatwa, zaś wyniki badań bywają sprzeczne i budzą wiele wątpliwości. I tutaj właśnie z pomocą przychodzi neuronauka. Nowoczesne techniki badania mózgu potwierdzają wartość wielu nurtów psychoterapii, w tym również psychoanalizy oraz podejścia psychodynamicznego. 
Zacznę od tego, że struktura mózgu kształtuje się w wyniku ważnych doświadczeń życiowych, w tym również relacji z innymi ludźmi. Miliardy sieci neuronowych warunkuje nasze zachowania, emocje oraz podstawowe odruchy umożliwiające przetrwanie. Czym są sieci neuronowe? Już śpieszę z odpowiedzią, otóż są to obwody neuronów wyspecjalizowanych w określonych reakcjach. Neurony (komórki nerwowe), spełniające te same funkcje, łączą się w grupy. 


Photo credit: juliendn via Foter.com / CC BY-NC-SA

Z punktu widzenia neuronauki za zdrowie psychiczne odpowiada dobra integracja sieci neuronowych, która przejawia się tym, że w ciągu naszego życia funkcje poznawcze mają coraz lepszy dostęp do informacji pochodzących z innych struktur mózgowych odpowiedzialnych za emocje, wrażenia, zachowania. Wiadomo, że silny, długotrwały stres oraz ubogie środowisko hamują lub upośledzają rozwój mózgu. Rozwój ten przebiega praktycznie przez całe życie, szczególnie intensywny jest we wczesnych etapach życia -  najpierw  w okresie prenatalnym (płodowym), a następnie we wczesnym dzieciństwie i okresie dojrzewania. Jak nietrudno się domyślić, to wtedy właśnie wszelkiego rodzaju doświadczenia traumatyczne , stres mają najbardziej zgubny wpływ na podlegającą burzliwym transformacjom psychikę młodego człowieka. Nie bez powodu większość chorób i zaburzeń psychicznych, tj, schizofrenia ujawnia się właśnie w adolescencji. Czyżby Freud miał jednak trochę racji, przywiązując tak wielką wagę do wczesnych doświadczeń swoich pacjentów?  Jak najbardziej tak, pamiętajmy jednak, ze mózg jest tworem plastycznym, który np. w wyniku choroby neurologicznej potrafi kompensować pewne braki, zastępując uszkodzone obszary innymi. Podobnie dzieje się na poziomie psychologicznym, gdyż emocjonalne deficyty niezaspokojone z dzieciństwa można "nadrobić" w późniejszym okresie. Nic nie jest z góry przesądzone. 


Photo credit: dalcrose via Foter.com / CC BY-SA

Kolejną sporną kwestią jest rola nieświadomości. Behawioryści i psychologowie poznawczy są zdania, że odgrywa ona raczej niewielką rolę, tylko świadome przekonania i podstawy mają wpływ na zachowanie.  Tymczasem najnowsze odkrycia z zakresu neuronauki dowodzą czegoś zgoła odmiennego. Otóż ,mózg "zna" nasze decyzje  już 300 ms wcześniej, zanim je sobie uświadomimy. Zaskakujące? Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele czynności i procesów psychicznych  zachodzi tak naprawdę poza naszą świadomością. Chodzenie, prowadzenie samochodu, robienie zakupów, wybieranie w co chcemy się ubrać i co zjemy na śniadanie, a nawet poważne decyzje mające wpływ na całe nasze życie tj. wybór pracy, kierunku studiów i partnera życiowego - we wszystko wtrąca się nieświadomość. Nierzadko rodzi to pewne problemy, dlatego pomocne mogą okazać się wszelkie metody, które prowadzą do zrozumienia i poznania przez pacjenta nieświadomych procesów warunkujących jego zachowanie i emocje. A więc psychoanaliza nie taka znowu zła, jak ją malują ;-).   
Terapie poznawcze podkreślają  decydującą rolę myśli, ocen i przekonań człowieka tożsamych z aktywnością kory w lewej półkuli mózgu, która odpowiada między innymi za  wnioskowanie, logiczne myślenie, mowę (czytanie i pisanie). Prawa półkula ma natomiast wpływ na kreatywność, wyobraźnię, myślenie intuicyjne, rozpoznawanie muzyki i emocjonalnych aspektów mowy, a także za przetwarzanie informacji przestrzennych, a jej nadaktywność odpowiada za depresję i inne zaburzenia psychiczne. Dlatego też pobudzanie przetwarzania korowego logicznej lewej półkuli i hamowanie działalności emocjonalnej prawej półkuli, co ma miejsce podczas terapii poznawczo-behawioralnej, w wielu przypadkach prowadzi do zadowalającej poprawy. 


Photo credit: fortinbras via Foter.com / CC BY-NC-SA

Podejście humanistyczno-egzystencjalne, w tym terapia zorientowana na klienta opracowana przez psychologa Carla Rogersa, skupia się na dobrej relacji z pacjentem (klientem) dającej przestrzeń do odkrywania samego siebie i sensu istnienia. Psychoterapeuta zmierza do zwiększenia niezależności i integracji  jednostki. Bliska empatyczne relacja z pacjentem pobudza zmiany biochemiczne w jego  mózgu, co czyni go zdolnym do nabywania nowych umiejętności i samorealizacji. Podobny proces, tylko bardziej intensywny, obserwuje się podczas powstawania więzi pomiędzy matką a dzieckiem. Zaspokojenie podstawowych potrzeb emocjonalnych, miłość i zrozumienie stymulują wydzielanie w mózgu niemowlęcia oksytocyny, prolaktyny, endorfin i dopaminy, które wywołują uczucia pozytywne, nagradzające, ponadto prowadzą do rozwoju kory oczodołowo-czołowej. Ta z kolei wraz z korą przedczołową, ciałem migdałowatym, zakrętem przednim i płatami skroniowymi tworzy strukturę odpowiedzialną za zachowania społeczne.   


Photo credit: Foter.com / CC0
  
A więc dobra psychoterapia to taka, która wzbogaca środowisko pacjenta o nowe doświadczenia, pobudza rozwijanie jego zdolności poznawczych, daje przestrzeń do pełnego wyrażania emocji, uczy nowych umiejętności . Na poziomie biologicznym powoduje przyrost liczby neuronów i i usprawnia połączenia między nimi, co przekłada się na poprawę zdrowia psychicznego.
W każdej psychoterapii, bez względu na to w jakim nurcie jest prowadzona, kluczowe jest nawiązanie głębokiej relacji dającej poczucie bezpieczeństwa, zdobycie nowych informacji o sferze poznawczej, emocjonalnej, wrażeniach i zachowaniach, usprawnienie wadliwie działających sieci neuronowych, odpowiedni poziom pobudzenia, który motywuje pacjenta do zmiany, a jednocześnie nie przekracza jego możliwości radzenia sobie ze stresem, zintegrowanie wiedzy z doznaniami emocjonalnymi i cielesnymi, wreszcie rozwój metod przetwarzania i organizowania nowych doświadczeń, które będą służyć również po zakończeniu leczenia. Terapeuta niczym dobry rodzic powinien przeprowadzić pacjenta przez wszystkie etapy rozwojowe, które z jakiegoś powodu zostały pominięte bądź zaburzone. 


Photo credit: EliB via Foter.com / CC BY-NC-ND
Najnowsze osiągnięcia z zakresu neuronauki pozwalają spojrzeć na psychoterapię z nieco innej perspektywy. Coraz więcej wiemy na temat neurobiologicznego podłoża różnych zaburzeń psychicznych. Wykazano, że psychoterapia nie tylko poprawia subiektywne odczucia pacjentów, również  prowadzi do zauważalnych zmian w mózgu. Każdy z nurtów ma coś do zaproponowania, a  ich skuteczność zależy od objawów i rodzaju problemów pacjenta.  Bez wątpienia wkrótce nadejdzie ten moment, kiedy psychoterapia i neuronauka  na dobre połączą siły ku lepszemu zrozumieniu tego, kim jesteśmy, dlaczego funkcjonujemy w ten a nie inny sposób oraz jak skuteczniej leczyć problemy psychiczne. 

Literatura :

1. Cozolino L.J. Neuronauka w psychoterapii. Wyd. Zysk i S-ka. 2004.

2. Włodawiec B. Badania nad efektywnością psychoterapii. Dostęp online (18.01.2015):  http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=734. 

3. Poradnia Leczenia i Psychoterapii Zaburzeń Psychogennych Relatio. Psychoterapia- osadzenie w neuronauce. Dostęp online:  http://relatio.pl/menu-glowne/psychoterapia/psychoterapia-osadzenie-w-neuronauce/.

4. Urant  A.. Psychoterapia- podstawy naukowe. Dostęp online: http://a-ura.pl/psychoterapia-teksty/psychoterapia-podstawy-naukowe.html.



niedziela, 23 października 2016

Zrozumieć umysł - co neuronauka wnosi do psychologii?

Photo credit: Foter.com / CC0
Psychologia niejedno ma imię. Jako nauka zajmująca się badaniem mechanizmów i praw rządzących ludzką psychiką ma bardzo szerokie zastosowanie w wielu dziedzinach życia - w medycynie, edukacji, prawie, reklamie, polityce, pracy czy sporcie. W ostatnim czasie znacznie wzrosło zainteresowanie biologicznym podłożem procesów psychicznych, co ma zapewne związek z rozwojem nowoczesnych metod badania mózgu. Stąd też olbrzymia popularność neuronauki, która zajmuje się badaniem układu nerwowego. Wszystko, co posiada przedrostek "neuro", cieszy się zainteresowaniem.  Osobiście uważam, że dogłębne poznanie działania  mózgu pozwala w pełni zrozumieć to, kim jesteśmy. Na co dzień nie zastanawiamy się, jak miliardy pracujących w pocie czoła komórek nerwowych wpływają na nasze myśli, emocje i reakcje, czy też na ciało. "Całość- nasze ja, osobowość, jest czymś zgoła więcej niż sumą części" - pisał starożytny filozof Arystoteles.


Największe osiągnięcia współczesnej neuronauki


Z całą pewnością relacja pomiędzy mózgiem reprezentującym materię fizyczną, a umysłem, za który przyjęto uważać wszystko co psychiczne, duchowe, jest oczywiście bardzo skomplikowana. Niegdyś uważano, że wyłącznie czynniki biologiczne odpowiadają za właściwości psychiczne danej osoby. Nie tak mało znów autorytetów było przeciwnego zdania - to środowisko i wychowanie kształtują osobowość człowieka. Kto miał zatem rację? Jak zwykle to bywa przy tego typu sporach, prawda leży po środku. Owszem, biologia, geny mają wpływ na zachowanie, ale wraz ze środowiskiem, w którym funkcjonuje jednostka. 

Photo credit: Army Medicine via Foter.com / CC BY

Co ciekawe, najnowsze doniesienia naukowe dowodzą, że różne doświadczenia z naszego życia wpływają na procesy zachodzące w naszym mózgu, a nawet mogą zmieniać jego właściwości fizyczne (o czym szerzej napiszę w kolejnych postach). Mózg kształtuje się praktycznie przez całe życie w relacji z otoczeniem - jego rolą jest jak najlepsze przystosowanie organizmu do zmiennych warunków środowiska. 
Neuronauka wprowadza nową jakość do współczesnej psychologii, wzbogaca naszą wiedzę na temat wielu mechanizmów psychologicznych (takich jak świadomość, pamięć, uwaga, reakcje emocjonalne), pozwala wyjaśnić wiele zjawisk społecznych. Na tym blogu skupię się właśnie na relacji, niezwykle ciekawej i pełnej tajemnic, pomiędzy psychiką a mózgiem. Kolejne posty już wkrótce!